Malta 2007 - lecimy

No to w drogę, ale najpierw to by wpadało się spakować. A jedyną chwila, którą udało nam się z Martą przeznaczyć na spakowanie był czwartkowy wieczór. Pakowanie zakończyło się tuż koło północy, więc skoro musieliśmy być na lotnisku trochę po 3 rano to pomyśleliśmy: po co się kłaść spać?

Teraz to już wiem po co. :) Żeby przez 6 godzin w Luton nie wyglądać jak zombie i nie czuć się podobnie.

Ale wracając do lotniska, dotąd latałem samolotami rejsowymi, albo czarterami więc było to moje pierwsze spotkanie z tanimi liniami. O ile same samoloty są w miarę OK, jedyna wada to brak posiłku, to lotnisko Etiuda o 6 rano to koszmar.

Na lotnisku są dwie bramki do wyjścia, plus jedno dodatkowe wyjście pomiędzy nimi. I tu pierwsza ciekawostka na wyświetlaczach obie oznaczone są numerem "1". Tak więc po poproszeniu pasażerów lotu do Luton do wyjścia numer 3 trzeba było najpierw odgadnąć gdzie to w ogóle jest. Dodatkowy minus dla lotniska to brak wyznaczonej ścieżki do bramki, od choćby przeciągnięcia ze 3 metrów barierek, żeby ludzie w jakiś bardziej uporządkowany sposób się ustawili, a nie wszyscy na hura!

W każdym bądź razie po uformowaniu się już podróżnych lecących do Luton, w coś przypominającego kształtem okrąg w pobliżu jednego z wyjść, okazało się, że najpierw tym wyjściem wyjdą osoby czekające na samolot do Mediolanu. W związku z tym grupa przy wyjściu zwiększyła się o około 100 osób. :) Na szczęście niecałą godzinę później siedziałem już w samolocie, a reszta podróży przebiegła już spokojnie.

Na Malcie wylądowaliśmy koło 21, później szybciutko, odebrani przez Michała, pojechaliśmy do Marsaskali, gdzie Halina w progu mieszkania postanowiła powitać nas iście po Polsku, tzn. chlebem i solą. :)

Dwie godziny później po rozpakowaniu się, krótkiej rozmowie co w Polsce, co na Malcie i obowiązkowym dobraniu się do czekającej na mnie w lodówce butelki Kinnie :) zapadliśmy w pierwszy po trzech latach, błogi maltański sen.

P.S.
Kilka słów wyjaśnienia: Halina - moja ciocia mieszkająca od prawie dwudziestu lat na Malcie, Michał - przyjaciel mieszkający na Malcie też jakieś 20 lat.