
Malta 2007 – lecimy
No to w drogę, ale najpierw to by wpadało się spakować. A jedyną chwila, którą udało nam się z Martą przeznaczyć na spakowanie był czwartkowy wieczór. Pakowanie zakończyło się tuż koło północy, więc skoro musieliśmy być na lotnisku trochę po 3 rano to pomyśleliśmy: po co się kłaść spać? Teraz to już wiem po co. 🙂 Żeby przez 6 godzin w Luton nie wyglądać jak zombie i nie czuć się podobnie.