25 marca 1942

Tak o tym co wydarzyło się na Malcie 72 lat temu pisał Stanisław Biskupski w książce „Sokoły siedmiu mórz”.

Nikt nie pamiętał, który to z kolei był nalot, ale każdy zapamiętał słowa Paszka, który rozdziawił gębę w niebo i patrzył w pierwsze wiosenne cumulusy piętrzące się nad morzem. Może dlatego, że miały to być jego ostatnie słowa, brzmiały w nich jeszcze długo, długo, nie tylko po tym nalocie, ale i znacznie później.

Stał wtedy Paszek na pokładzie i gapił się w górę. Był całkiem normalny, nie chory i bez gorączki, a wyglądało, że bredzi.

- … Idziesz, bracie, polem, a ziemia aż pachnie, spulchniona, wilgotna. Ziarna spragniona. Za miedzą w cieniu, skorupa śniegu, chropawa i brudna, upadniesz i rękę skaleczysz, skórę zedrzesz. Chowa się ten durny ochłap zimy przed wiosną, a przecież jej nie strzyma. W rowie pierwsze bazie. Pogłaszczesz je, w nos wsadzisz zaświdruje, kichniesz, ale zapach zieloności już ci od nich zostaje. A w parę dni potem w rowie już i kijanki. Śmieszne to. A potem znów pierwsze źdźbła trawy. Weźmiesz w dwie dłonie, w kciukach przytrzymasz i dmuchniesz „kukuryku”, jakżesz to robił rok i dwa lata temu i jak zrobiłbyś to za rok jeszcze. Słonko zza chmury wyjrzy, to i koszulę zdejmuj, schowa się to i kożuch zakładaj. I chłód, i gorąc. A w górze, wysoko, skowronkowy śpiew. Ptaka nie widać, tylko śpiew zawiśnie w powietrzu, jakby to samo słońce śpiewało …

I wtedy ktoś stuknął go w ramię:

-Masz te swoje skowronki!

Trudno było policzyć, Zojka zatrzymał się na czterdziestu, bo dalej już mu się wszystko splątało. Bosman twierdził, że Franek co najmniej dwa dziesiątki pominął.

Ląd przesłania im chmura dymu, wydaje się, że są odcięci od ziemi, że nagle unieśli się w górę i znaleźli się w samy wnętrzu czarnego obłoku.

„Legion” rozpada się i tylko strzępy jego kołują jeszcze chwilę w wodzie wzniesione podmuchem. Wibrujący dźwięk odłamków i ich jękliwe pacnięcia w kadłub „Sokoła”.

I wtedy Paszek upadł. Myśleli, że tylko ranny, ale Jurek już nie widział ich, choć patrzył w każdą nachyloną nad sobą twarz, jakby jej obraz utrwalał w sobie i z sobą zabierał.

-Ziemia była mu bliska … - ktoś szepnął.

Kiedy później rozpamiętywali co Jurek mówił, wydawało im się , że może przeczuwał swoją śmierć.

Uciekł im. Indywidualista. A myśleli, że los ich musi być wspólny dla wszystkich.

Czy tak było naprawdę? Niestety nie wiem, bo nie jest to jedyna wersja zdarzeń z tego dnia. Zbigniew Damski w książce „Peryskop w górę” podaje, że Józef Paszek zginął na lądzie w czasie gdy wraz z innymi marynarzami biegł do schronu, a ciało jego odnaleziono w pobliżu leju po bombie. W dodatku o jego śmierci dowiedziano się dopiero o zmroku, gdy ustały naloty.

W Dzienniku zdarzeń okrętu ORP Sokół znajduje się tylko krótka notatka na ten temat:

02.30 Został zabity bombą lotniczą st.m. Paszek Józef elekt.

Może więc ta druga jest bliższa prawdy?

Józef Paszek był drugim Polakiem, który zginął w obronie Malty w czasie II wojny światowej. Niecałe 3 tygodnie wcześniej zginął Stanley John Kozlowski - pochodzący z polskiej rodziny lotnik Royal Candian Air Force. Obaj zostali pochowani został na cmentarzu w Kalkarze w grobach P-12 (Kozlowski) i P-13 (Paszek).