Rugby Polska - Malta - Siedlce 2007

Dziś trochę wspominkowo. Może dlatego, że będzie to setny wpis na moim blogu.

Pracując ostatnio przy wskrzeszaniu mojego internetowego przewodnika po Malcie www.naMalcie.pl (już niedługo mam nadzieję ruszy) dokopałem się do zdjęć sprzed prawie 7 lat, kiedy to w maju przyjechała do Polski reprezentacja Malty w rugby (by rozegrać u nas mecz w ramach Puchar Narodów Europy). Ponieważ zgodnie z nowymi założeniami "na Malcie" ma być poświęcone już tylko samym wyspom, relację z tego meczu postanowiłem stamtąd usunąć.

Jednocześnie trochę szkoda mi jest zrobionych wtedy zdjęć, dlatego postanowiłem wrzucić je tutaj.

Mecz Polska - Malta rozegrany został 19 maja 2007 roku na stadionie w Siedlcach i zakończył zwycięstwem Polaków 36:3. Stadion niewielki ale prawie wszystkie miejsca były zajęte. Zapewne przez zawodników biorący udział w mistrzostwach dzieci i młodzieży w rugby (które od poprzedniego dnia były rozgrywane na tym stadionie). Co i tak jak dla mnie, osoby nie mającej z tym sportem wcześniej żadnego kontaktu było sporym zaskoczeniem.

Jedna z kilku rzeczy, które zapamiętałem z tego meczu to na pewno to, że rugby jest sportem o wiele bardziej widowiskowym, szczególnie w porównaniu choćby z piłka nożną, czy siatkówką. Np. wynoszenie przy rzutach z autu czy młyn i oczywiście rugby jest też sportem bardziej brutalnym. Pamiętam, że przez kilka minut chodziłem wzdłuż linii bocznej boiska, by móc uchwycić na zdjęciu maltańskiego zawodnika z rozciętym łukiem brwiowym.

Kolejne co utkwiło mi w pamięci to kibice, którzy chcąc zagrzewać do walki Polaków nieświadomie dopingowali też Maltańczyków, śpiewając "biało-czerwone to barwy niezwyciężone". :)

Ostatnia zaś z rzeczy, związana z tym meczem wydarzyła się kilka lat później. Odezwała się do mnie mieszkająca wtedy w Łodzi Marta, która wyszła za mąż za Maltańczyka. Nick, jej mąż, jak się okazało pracował kiedyś dla reprezentacji Malty w rugby i też był na tym meczu. W dodatku na zdjęciu, które zrobiliśmy sobie z całą maltańska drużyną Nick stał prawie tuż za mną. Świat jest niesamowicie mały. :)